P. Okuniewicz: „Siebie też trzeba szanować”

31 sierpnia 2017, 21:44 | Autor:

Widzew, nie licząc młodego Grzegorza Brochockiego, ma w tej chwili w kadrze tylko dwóch nominalnych napastników. Stało się tak, ponieważ dzisiaj kontrakt z łódzkim klubem rozwiązał Piotr Okuniewicz. Zawodnik zapewnia, że podjął świadomą decyzję.

– Szybko poszło.

– Nie ma na co czekać. To jest tylko III liga. Wiadomo, Widzew to klub z dużymi aspiracjami, ale ja nie mogę pozwolić sobie na to, by nie grać. Muszę patrzeć na sytuację w swoim interesie. Każdy zawodnik patrzy na to, żeby pojawiać się na boisku.

– Wydawało się, że będziesz tym trzecim, na wypadek kontuzji Michała Millera lub Daniela Świderskiego.

– Pod koniec sezonu wyglądało to nieźle, dopiero w samej końcówce przyplątały mi się różne kłopoty zdrowotne, ale po nowym sezonie obiecywałem sobie więcej. Do drużyny ściągnięto jednak dwóch piłkarzy na moją pozycję. I to nie są nie wiadomo jacy napastnicy, bo też przyszli z III ligi. No, ale taka była decyzja trenera.

– Mimo tych ruchów kadrowych walczyłeś o miejsce w składzie. Odpuściłeś dopiero teraz.

– Żyłem trochę nadzieją, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Nie dostałem jednak szansy, z powodu urazu opuściłem też chyba ze trzy sparingi. Widzę, co się dzieję i nie chcę dopuścić do sytuacji, że przez pół roku będę grał w rezerwach w okręgówce, a potem, zimą, i tak odejdę. Byłbym pół roku w plecy.

– Mimo wszystko sezon jest długi. Może dostałbyś szansę, wskoczył na jeden mecz i jakoś by to poszło…

– Tak, ale wtedy brakowałoby mi stabilizacji. Gdy wchodzi się na boisko raz na jakiś czas, to brak czucia gry. Może występ się uda i się wstrzelisz, ale nie musi tak być. Nie wyjdzie ci spotkanie i później dostajesz łatkę. Skreślają cię, patrząc przez pryzmat tego jednego meczu.

– Stabilizacja jest chyba szczególnie istotna właśnie u napastnika?

– To jest najważniejsze. Rozmawiałem kiedyś z Łukaszem Mierzejewskim, który pracował w Zagłębiu Lubin z Franciszkiem Smudą. Grał z przodu, ale nic mu nie wpadało, więc trener przesunął go na prawą obronę. Łukasz mówił, że było różnie – raz grał lepiej, raz gorzej. Trener Smuda cały czas jednak w niego wierzył, cały czas na niego stawiał. Zrobił z niego dobrego prawego obrońce w Ekstraklasie dzięki tej konsekwencji.

– A propos trenera Smudy. Znając jego podejście, miałbyś rzeczywiście trudno wskoczyć do składu.

– To prawda, trener Smuda nie lubi zmieniać składu. Jak idzie, to gra konsekwentnie tymi samymi ludźmi.



– Nie słychać w twoim głosie żalu, że ta przygoda z Widzewem była tak krótka.

– Nie ma co płakać. Szanuję Widzew i jego kibiców, ale muszę też szanować siebie. Wiem, że okręgówka to nie jest mój poziom. Mogę pograć wyżej, skoro są jakieś oferty.

– Czyli na lodzie nie zostałeś?

– Nie, będę grał w II lidze. Temat jest praktycznie dogadany, ale nie ma jeszcze podpisów, więc nie mogę zdradzić, gdzie.

– Ale chyba Łódź opuszczasz? Uspokój nas, że nie chodzi o „ten” II-ligowy klub (śmiech).

– Wolałbym został w Łodzi, w Widzewie. Ale jest, jak jest. Natomiast odpowiadając – nie, nie chodzi o ŁKS (śmiech).

– To w takim razie trzeba ci koniecznie życzyć powodzenia i goli.

– Ja wam również życzę powodzenia, a kibicom dziękuję za doping przez te ostatnie miesiące.

Rozmawiał Ryan

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x