P. Strus: „Musiałbym być Messim, by trener mnie zauważył”

22 czerwca 2017, 15:18 | Autor:

Patryk_Strus

Wiosną sezonu 2015/2016 Patryk Strus należał do najlepszych zawodników Widzewa, a jego gole mocno pomogły drużynie w awansie do III ligi. W kolejnych rozgrywkach jednak zniknął. Miniona rundę spędził w rezerwach, po czym odszedł z klubu.

– Wiosną poprzedniego sezonu byłeś kluczową postacią Widzewa, a po awansie do III ligi zostałeś sukcesywnie odsuwany od gry. Jak myślisz, dlaczego?

– Ciężko mi stwierdzić, dlaczego tak się to wszystko potoczyło. Może dlatego, że przyszedł doświadczony Daniel Mąka i po dobrych zmianach Mateusz Michalski wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie? To pytanie powinno być raczej skierowane do innych osób. Ja sam też się nad tym zastanawiałem.

Po zmianie trenera dostałeś od Tomasza Muchińskiego szansę w Aleksandrowie, ale później Cię pominął. Nie żałujesz, że zmarnowałeś wtedy dwie dobre okazje? Może wtedy potoczyłoby się wszystko inaczej?

– To prawda. Trener Muchiński postawił wtedy na mnie, co oczywiście mnie ucieszyło. W meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki miałem przynajmniej jedną bardzo dobrą sytuację do strzelenia bramki, lecz nie udało mi się zamienić tego na gola. To mogło być spowodowane tym, że tamtym czasie grałem niesystematycznie. Gdy regularnie grywałem w IV lidze, efekty były inne.

Gdyby nie mecz rezerw, nie zagrałbyś na nowym stadionie. Jest ci przykro, że nie dostałeś szansy?

– Oczywiście, że jest mi przykro, bo zostałem potraktowany nie fair. Trener Cecherz nie dał mi możliwości, żebym mógł się pokazać w lidze. Na każdym treningu dawałem z siebie wszystko, a mam wrażenie, że musiałbym się nazywać Messi lub Ronaldo, by zostać przez niego zauważony.

Zimą miałeś możliwość wypożyczenia do Wołomina, ale się nie zdecydowałeś. Dlaczego?

– Dostałem wiadomość na dwa tygodnie przed rozpoczęciem rundy wiosennej. Byłem już po rozmowach z właścicielem mieszkania, od którego je wynajmowałem, bo dyrektor sportowy kazał mnie oraz Krzyśkowi Możdżonkowi mieszkać w Łodzi. Mieliśmy być wypoczęci, nie dojeżdżać codziennie z Warszawy do Łodzi. Ciężko było mi po miesiącu zerwać umowę na wynajem. Gdyby nie to, na pewno przeniósłbym się gdzie indziej. Zagrałbym więcej niż zagrałem i był na miejscu, blisko rodziny.

– To pożegnanie było chłodne?

– Rozwiązałem kontrakt z zarządem w przyjaznych okolicznościach. Życzyliśmy sobie powodzenia na przyszłość.

Jakie planujesz ruchy? Masz już dogadany nowy klub?

– Jest kilka opcji, ale muszę poczekać aż te sprawy się potwierdzą. Na razie nie mogę więc zdradzić, gdzie mogę zagrać.

Rozmawiał Ryan