Widzew Łódź – Zawisza Rzgów 4:0 (4:0)

2 kwietnia 2016, 15:55 | Autor:

Widzew_Zawisza_Okachi

Widzew odniósł trzecie zwycięstwo w trzecim wiosennym spotkaniu. Tym razem podopieczni Marcina Płuski robili przed własną publicznością Zawiszę Rzgów 4:0! Gole strzelali Michał Czaplarski, Princewill Okachi. Damian Dudała oraz Michał Bondara!

Szkoleniowiec zdecydował się dokonać zmian w składzie po zwycięskim, ale w słabym stylu, pojedynku z Włókniarzem Zelów. Na ławce usiedli Kamil Bartosiewicz, Daniel Bończak i Robert Kowalczyk, a kontuzjowany jest Adrian Budka. Na debiut czeka rezerwowy Tomas Pochyba.

Gospodarze weszli w mecz z agresją i sportową złością, której tak bardzo brakowało w poprzednim starciu. Jednak to Zawisza mógł pierwszy trafić do siatki. Już w 2. minucie dobrą piłkę za plecy Damiana Dudały dostał Wiśniewski, ale zawahał się na 20. metrze i nie trafił do bramki. Później na boisku rządził już tylko Widzew. W 10. minucie Maciej Humerski kapitalnie nogą odbił uderzenie Patryka Strusa. W 19. minucie łodzianie otworzyli worek z bramkami. Do rzutu wolnego na 22. metrze podszedł Michał Czaplarski i precyzyjnie posłał piłkę w okienko! Po chwili było już 2:0. Źle piłkę przyjmował Mariusz Zawodziński, ale był tam też Princewill Okachi, nie dając szans golkiperowi. Na chwilę widzewiacy oddali inicjatywę, ale w magicznej tej wiosny 38. minucie było już 3:0! Po centrze Zawodzińskiego strzelał głową Przemysław Rodak, do odbitej piłki dopadł Dudała i z bliska podwyższył wynik. Przed przerwą cieszyliśmy się jeszcze z czwartego gola. Akcję zaczął niezawodny Zawodziński, podał do przodu do Strusa, ten wypuścił Michała Bondarę i Humerski musiał skapitulować po raz czwarty. Pierwsza połowa zakończyła się jednak przykrym akcentem. Kontuzji doznał Kamil Tlaga i musiał na noszach zejść do szatni!

W drugiej połowie widzewiacy nieco spuścili z tonu, choć piłkarsko cały czas przerastali rywala o dwie klasy. Najaktywniejsi byli na prawej stronie Kamil Bartos i Kamil Bartosiewicz. Brakowało jednak dobrego podania w pole karne. Zawisza nieśmiało szukał honorowego gola, ale zagrozić bramce Michała Sokołowicza udało im się dopiero w 64. minucie. Golkiper łodzian musiał dwukrotnie wykazać się na linii, ale spisał się bez zarzutu! W 67. minucie to Widzew powinien cieszyć się z gola. Świetne podanie w pole karne dostał Bondara, podał do wprowadzonego chwilę wcześniej Roberta Kowalczyka i wychowankowi pozostało tylko strzelić do „pustaka”. Niestety, w ostatnim momencie „Kowala” wślizgiem uprzedził obrońca! W 73. minucie powinno być 5:0. Świetną akcję wykonał Bartosiewicz i pominięciu dryblingiem dwóch przeciwników podał do Strusa. Ten jednak źle trafił w piłkę i jedynie podał ją Humerskiemu!

Końcówka meczu, to już spokojniejsze granie z obu stron. Widzewiakom brakowało precyzji w kontratakach, dlatego nie udało im się podwyższyć wyniku. Najistotniejsze, że zawodnicy Marcina Płuski pokazali zaangażowanie i ambicję, a do tego wreszcie byli skuteczni. Dzięki temu mogli dopisać sobie trzecie zwycięstwo w trzecim wiosennym meczu!

Widzew Łódź – Zawisza Rzgów 4:0 (4:0)
19′ Czaplarski, 23′ Okachi, 38′ Dudała, 43′ Bondara

Widzew:
Sokołowicz – Tlaga (45+1′ Bartosiewicz), Czaplarski, Dudała, Gromek – Strus, Rodak (62′ Kowalczyk), Okachi (82′ Bończak), Bartos – Zawodziński (72′ Możdżonek) – Bondara

Rezerwowi: Choroś – Bargieł, Pochyba

Zawisza:
Humerski – Cander (54′ Olszewski), Dolewka, Grzejdziak, Klimek, Kulik (46′ Rechciński), Marczyk, Perek, Piotrowski, Sztandor (57′ Borowski), Wiśniewski

Rezerwowi: Wawrzyński -Bartłomiejczyk, Dudka

Żółte kartka: Bondara – Sztandor, Dolewka

Sędzia: Konrad Gawroński (Łódź)

Widzów: 1950