FELIETON: Eduards wróć, czeka Łódź!
26 kwietnia 2014, 16:43 | Autor: RyanDziesięć bramek jesienią i tylko jedno trafienie wiosną – różnica w formie strzeleckiej Eduardsa Visnakovsa jest aż nadto wyraźna. Jeżeli Łotysz nie wróci do dyspozycji z początku sezonu, Widzewowi będzie bardzo ciężko zrealizować swój cel, czyli utrzymać się w ekstraklasie. Gra całego zespołu mocno oparta jest bowiem na swoim najlepszym napastniku, bez jego goli może się nie udać.
Eduards Visnakovs zdążył wzbudzić niemałe zainteresowanie zanim jeszcze zadebiutował w Widzewie. Wożony niczym worek z ziemniakami pomiędzy Łodzią a Bełchatowem stał się elementem w walce menedżerów o wyrwanie za jego kartę zawodniczą jak największej kasy. Kiedy wydawało się, że Łotysz trafi jednak do GKS (w wewnętrznym sparingu strzelił trzy gole i bełchatowscy działacze zakochali się w nim), ostatecznie wylądował przy Piłsudskiego. Niech nikogo nie zmyli jednak gadka o chęci gry w wyższej klasie rozgrywkowej, w wielkim klubie, bla bla bla. Chodziło wyłącznie o pieniądze, które za transfer napastnika zarobić miał agent Piotr Tyszkiewicz. Visnakovs zagrałby tam, gdzie zdecydowałby menedżer, a ten w końcu dogadał się z Grzegorzem Waraneckim i piłkarz trafił do Łodzi. Biznesmen za pomoc w transferze, jaką było wypłacenie prowizji Tyszkiewiczowi, zapewnił sobie połowę zysku z ewentualnego późniejszego sprzedania Łotysza, ale z góry zapowiedział, że większość tej kasy i tak zostawi w klubie – zyskał sobie tym wielką sympatię trybun, które gest doceniły przy pierwszej okazji.
W debiucie Visnakovs zaskoczył wszystkich. Był silny, super szybki, miał tzw. nosa strzeleckiego. W meczu z Zawiszą strzelił dwie bramki i kibice z miejsca go kupili. Podziękowania za jego obecność w Widzewie usłyszał także Waranecki, który stał się dla napastnika drugim ojcem – zaopiekował się nim, pomógł się urządzić w mieszkaniu, pokazywał miasto, czy nawet zabierał do swojego domu na obiad.
„Wiśnia”, bo taki otrzymał on przydomek, miał więc świetne warunki do rozwoju. Pozostało skupić się tylko na piłce i strzelać bramki. Wyczyn ze spotkania z Zawiszą powtórzył w meczu z Koroną – znów dwa gole (jeden z karnego) dające drugą wygraną Widzewowi. Napastnik przestał być postacią anonimową, przyciągał coraz większą uwagę rywali, a media umieszczały go we wszelkich jedenastkach kolejek. Padły wówczas słowa o chęci walki o koronę króla strzelców i marzeniach o wyjeździe do Bundesligi. Napłynęły też powołania do pierwszej reprezentacji narodowej oraz nagabywania cwaniaków i krętaczy, którym ktoś kiedyś dał licencję agenta piłkarskiego.
W międzyczasie Eduards zyskał w Łodzi kompana. W Widzewie pojawił się starszy brat, który znał realia polskiej piłki występując wcześniej w Cracovii, a przede wszystkim miał mieć pozytywny wpływ na „Młodego”, pilnować by ten nie uległ za mocno pokusom nocnego życia.
Snajper nie tracił wysokiej dyspozycji, w meczu z Ursusem w Warszawie strzelił zwycięską bramkę, później honorowe trafienie zaliczył we Wrocławiu, a w zremisowanym 1:1 meczu z Jagiellonią gola zabrała mu poprzeczka. Po tym spotkaniu strzelba Visnakovsa nieco się zacięła i Łotysz przestał strzelać. Faktem jest jednak, że cała drużyna grała słabo, w ogóle nie zdobywała bramek i w końcu doszło do zmiany trenera. Zespół – już z Rafałem Pawlakiem u sterów – przebudził się w starciu z Lechią. Efektowna wygrana 4:1 wlała sporo optymizmu w serca kibiców, a Visnakovsowi pozwoliła przypomnieć, jak strzelać gole. „Wiśnia” zaliczył jedno trafienie powtarzając to tydzień później w Lubinie.
Końcówka meczu z Zagłębiem, w której łodzianie stracili trzy gole, podłamała zespół. Po dwóch porażkach z krakowskimi ekipami, Widzewowi udało się jeszcze pokonać Pogoń, aby kilka dni później dać się wyeliminować z Pucharu Polski I-ligowej Sandecji. W obu spotkaniach Eduards Visnakovs strzelił po bramce i okazały się to jego ostatnie gole na długi czas.
Drużyna grała coraz gorzej i przegrała siedem z ośmiu kolejnych spotkań (zimą znów doszło do zmiany trenera). „Wiśnia”, choć dostawał wsparcie od Alena Melunovica, nie potrafił poradzić sobie z obrońcami. Nie trafił do siatki od początku listopada (mieliśmy już wtedy marzec), choć w każdym spotkaniu grał od pierwszej do 90 minuty.
Przełamanie miało nastąpić w meczu z Lechem, w którym napastnik w końcu strzelił bramkę – nie nastąpiło. Łotysz w kolejnych spotkaniach wyglądał tak, jak przez całą rundę wiosenną – jest powolny, brakuje mu ciągu na bramkę, a na domiar złego zaciął się jego szósty zmysł pozwalający strzelać mu takie bramki, jak ta w meczu z Koroną. Wyprzedzali go już nie tylko szybcy obrońcy, ale nawet doganiał go Piotr Stawarczyk, który ma sporo atutów, ale o szybkość i zwrotność nikt go raczej nie podejrzewa. Gołym okiem widać, że z „Wiśnią” jest coś nie tak, że wygląda słabo fizycznie, dalece gorszej, od tego zadziornego chłopaka, którego wyrwano bełchatowianom. Kibice podejrzewali, że problem leży w złym przygotowaniu, a wina spadła na ludzi za to odpowiedzialnych, czyli braci Bortników. Wyniki pomiarów oraz zapewnienia (zarówno te oficjalne, jak i wygłaszane w prywatnych rozmowach) piłkarzy jednak temu zaprzeczają – zespół nie czuje się absolutnie słabo.
W czym więc tkwi problem Visnakovsa, którego najlepszym podsumowaniem była akcja w meczu z Pogonią, kiedy to zawodnik nie trafił do pustej bramki z 73 centymetrów? Coraz głośniej mówi się o tym, że winny jest tutaj tzw. niesportowy tryb życia. Starszy brat, Aleksejs, zamiast pilnować Eduardsa i ukierunkować go na ciężką pracę, podobno lepiej odnalazł się w roli przewodnika po łódzkich klubach nocnych. Miejmy nadzieję, że są to jedynie plotki, a „Wiśnia” doskonale zdaje sobie sprawę, że pora wziąć się w garść i pomóc drużynie, która bardzo potrzebuje jego goli. Artur Skowronek zimą zapowiadał, że zamierza wykorzystać ofensywny potencjał Widzewa, a do tego niezbędny jest Łotysz w formie. Korona strzelców jest już poza zasięgiem, jeśli 23-latek nie zamieni zaliczania imprez na zaliczanie trafień do siatki, odjedzie mu także pociąg z napisem Bundesliga.






Jagiellonia Białystok
Górnik Zabrze
Cracovia
Wisła Płock
Korona Kielce
Lech Poznań
Zagłębie Lubin
Widzew Łódź
Legia Warszawa
Radomiak Radom
Raków Częstochowa
Pogoń Szczecin
Motor Lublin
Arka Gdynia
GKS Katowice
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice 
Ząbkovia Ząbki
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Świt Nowy Dwór Maz.
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Broń Radom
Lechia Tomaszów Maz.
GKS Bełchatów
KS CK Troszyn
Olimpia Elbląg
Widzew II Łódź
GKS Wikielec
KS Wasilków
Mławianka Mława
Jagiellonia II Białystok
Znicz Biała Piska