Juniorzy Widzewa wyrzuceni z ChKS przez syndyka
10 września 2015, 10:42 | Autor: RyanNiedawno problem ze znalezieniem miejsca do trenowania miała pierwsza drużyna Widzewa, a teraz kłopot spadły na kilka grup młodzieżowych, związanych z Reaktywacją Tradycji Sportowych. Chodzi o pięć roczników, które dotychczas korzystały z obiektu Chojeńskiego Klubu Sportowego. Już nie mogą, bo drzwi zamknął przed nimi syndyk.
Dariusz Jędrzejewski ponownie rządzi „starym” Widzewem od 21 sierpnia. Wtedy to Sąd Rejonowy po raz drugi otworzył proces likwidacji spółki i Jędrzejewski rozpoczął działanie mające na celu zlicytowanie masy upadłościowej. Zanim jednak cała spółka zostanie sprzątnięta, syndyk ma za zadanie ograniczyć koszta do minimum oraz szukać alternatywnych źródeł dochodu, by mieć środki na dokończenie likwidacji. Pod lupę wziął m.in. umowę RTS Widzew Łódź S.A. z ChKS-em.
Cacek w 2007 roku podpisał z klubem z Chojen umowę dzierżawczą na okres 10 lat. Na moje mocy ustalono, że z boisk korzystać będą grupy juniorskie Widzewa, a 30 godzin do wykorzystania będzie mieć ChKS. Teraz Jędrzejewski każe płacić nowemu podmiotowi za granie i trenowanie przy Kosynierów Gdyńskich. „Syndyk zakazał wpuszczania naszych pięciu grup młodzieżowych na obiekt ChKS. Jeśli chcemy z niego korzystać, musimy płacić kierowanej przez niego spółce, która jeszcze przez dwa lata zarządza terenem. Na szczęście na rękę poszli nam w klubie i podzielili się swoimi 30 godzinami. Dzięki temu dzieciaki mogą grać ligowe mecze, ale trenować już nie” – mówi WTM Rafał Krakus.
Po kłopotach spółki Cacka osobne porozumienie z ChKS chcieli zawrzeć opiekunowie grup młodzieżowych. Tego też nie wolno już zrobić. „Porozumieliśmy się z Panem Markiem Grzeszczakowskim, który występował w imieniu wszystkich zespołów. Widzew miał korzystać z boisk za niewielkie pieniądze, bo chcieliśmy im pomóc. Po przejęciu władzy syndyk zabronił nam jednak podpisywania umów. Nam wolno korzystać z obiektu przez 30 godzin miesięcznie” – komentuje sprawę Piotr Czaplarski, Prezez ChKS. „Umożliwiliśmy młodym widzewiakom chociaż granie meczów ligowych, w ramach naszych 30 godzin, żeby nie dostali walkowerów. Pomogłem, bo sam jestem trenerem i nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś z dnia na dzień zabiera mi miejsce do trenowania” – dodaje Czaplarski.
Warunki, na jakich młodzi widzewiacy mieliby trenować na Chojnach są już dużo mniej korzystne od tych, jakie ustalono z ChKS-em. „Jeśli syndyk wynajmie boiska, to będzie musiał płacić nam pieniądze wynikające z umowy ze spółką Pana Cacka. Koszty utrzymania obiektu są bardzo wysokie, do tego dochodzą media (prąd, woda i ciepło). Podejrzewam więc, że jego oferta będzie bardzo wysoka” – uważa Czaplarski. „Nie znam syndyka, który chciałby płacić za spółkę, więc liczymy się z tym, że pieniędzy i tak nie zobaczymy. Oddaliśmy boiska na 10 lat i sami na własnym terenie jesteśmy gościem. Do klubowej kasy nic nie wpływa” – podkreśla.
Jak często w tego typu przypadkach bywa, ofiarami są dzieci. Pięć roczników nagle straciło miejsce do trenowania. Żeby mogli wrócić na ChKS, konieczne jest dogadanie się z Jędrzejewskim. Jeśli ten zaproponuje preferencyjne warunki cenowe, być może będzie to możliwe. Jeśli jednak syndyk cynicznie będzie chciał wyciągnąć dla spółki jak najwięcej, stracą na tym wszyscy. Najbardziej jednak młodzi piłkarze, którzy nie mają gdzie się podziać…