Witając pierwszego Azjatę, wspominamy obcokrajowców

19 stycznia 2015, 10:01 | Autor:

curtian

W sobotę Widzew zakontraktował pierwszego zawodnika w zimowym okienku transferowym. Jest nim 24-letni Japończyk, Tsubasa Nishi. Został on wypożyczony z Lechii Gdańsk na rok, z opcją pierwokupu. Piłkarz ten jest zarazem pierwszym w historii klubu zawodnikiem z Kraju Kwitnącej Wiśni, a zarazem pierwszym Azjatą. W związku z tym postanowiliśmy krótko przypomnieć, jacy obcokrajowcy reprezentowali barwy łodzian na przestrzeni lat.

Pierwszym cudzoziemcem, który przywdział widzewską koszulkę był reprezentant byłego ZSRR, Anatolij Demianienko. Warto wspomnieć, że  Ukrainiec miał za sobą udział w Mistrzostwach Świata w Meksyku w 1986 roku. Debiut zawodnika przypadł na 21 października 1991 rok i wygrany mecz z Wisłą Kraków, jednak było to jedno z niewielu spotkań, w którym zagrał. Przyjeżdżając do Łodzi miał 32 lata i był to już schyłek jego kariery.

Drugim obcokrajowcem, który został zawodnikiem Widzewa, był rodak Demianienki, Andrzej Michalczuk (Andrij Mychalczuk). Pojawił się on Łodzi w sezonie 1992/1993 i reprezentował łódzkie barwy aż do roku 2001. Kariera Michalczuka w barwach czerwono-biało-czerwonych była nieporównywalnie większa, niż jego poprzednika. Rozegrał on 223 mecze na poziomie ówczesnej I ligi (dziś T-Mobile Ekstraklasa) i strzelił 25 bramek. Ponadto Ukrainiec miał bardzo duży wpływ na zdobycie przez łodzian dwóch tytułów mistrzowskich, dzięki czemu miał przyjemność grać w meczach elitarnej Ligii Mistrzów. Jest jak dotąd jednym piłkarzem zagranicznym, którego podobizna trafiła na flagę „Dzięki Wam tu jesteśmy”. Zawsze powtarzał, że z Widzewem łączy go dożywotni kontrakt.

W sezonie 1996/1997  barwy Widzewa reprezentowali kolejni obcokrajowcy, byli to Mołdawianin Alexandru Curteian i Niemiec Urlich Borowka. Pierwszy z nich był etatowym reprezentantem swojego kraju i przez blisko dwa lata spędzone w Łodzi rozegrał 25 meczów i strzelił 2 gole. W swoim CV może również zapisać zdobycie Mistrzostwa Polski w 1997 roku. Z kolei Borowka – pierwszy Niemiec w polskiej piłce – podobnie jak Demianienko został widzewiakiem będąc blisko piłkarskiej emerytury. Zagrał dla Widzewa raptem w 8 meczach, po czym odszedł z klubu.

Pierwszym czarnoskórym piłkarzem RTS-u był Kemeruńczyk Bleriot Heuyot, jednak w drużynie prowadzonej wówczas przez Franciszka Smudę rozegrał tylko 13 spotkań w sezonie 1997/1998. W następnych latach przy al. Piłsudskiego popularny stał się kierunek litewski. Zawodnikami Widzewa byli m. in. Robertas Poskus, czy bracia Arturas i Irgoris  Stesko. Na początku XXI wieku w Łodzi zaczęli pojawiać się pierwsi gracze z Ameryki Południowej: Brazylii i Argentyny, jednak żaden z nich nie osiągnął sukcesów. W międzyczasie widzewiakami zostawali coraz bardziej egzotyczni piłkarze. W sezonie 2004/2005 byli to  m. in Australijczyk Nathan Caldwell (8 meczów i jedna bramka w II lidze) oraz Grek Geórgios Papadópoulos (3 mecze w tym samym sezonie).

Inne ciekawe nazwiska, to m. in. Kenneth Karlsen, Vidar Evensen (Norwegia), Oscar Luis Vera (Agrentyna),  Rusłan Miedzidov (Azerbejdżan), Stefano Napoleoni (pierwszy Włoch w barwach Widzewa), Prejuce Nakoulma (Burkina Faso), Riku Riski (Finlandia), Souheil Ben Radhia, Hachem Abbes i Mehdi Ben Dhifallah (wszyscy Tunezja ). Do tych egzotycznych kierunków dodajemy właśnie Japończyka Nishiego!

        Adrian