Wigry – Widzew (wypowiedzi)

10 października 2014, 20:12 | Autor:

Wigry-Widzew_konferencja

Oto, co po meczu Wigry Suwałki – Widzew Łódź powiedzieli trenerzy obu zespołów:

Zbigniew Kaczmarek:
„Druga połowa zadecydowała o końcowym wyniku. Trudne momenty to początki obu połów. Widzew miał wtedy sytuacje, szczególnie po stałych fragmentach gry.”

Rafał Pawlak:
„Jak na drużynę, która ma siły na 60 minut, zagraliśmy bardzo dobry mecz. Mieliśmy swoje szanse. Po 60 minucie szans możemy szukać tylko przy stałych fragmentach gry. Ciężko jest biegać w obie strony, bo szanse bramkowe wtedy są w obie strony. W tej chwili musimy mecze rozstrzygać w pierwszej godzinie gry. Nie chcę wracać do przygotowań, ale trudno nie zauważyć, że nie jesteśmy w najwyższej formie. Serce by chciało, ale nogi nie podają. Zawodnicy muszą troszeczkę odpoczywać na boisku i grać mądrze. Czy w tym kontekście można usprawiedliwić występ Dawida Kwieka w meczu z Wisłą? Dawid jest doświadczonym piłkarzem i potrafi gospodarować siłami lepiej niż młodzi zawodnicy.”

Veljko Batrovic:
„Nie wiem co mam powiedzieć, nie wiem. Nie potrafię wytłumaczyć tego, co się dzieje. Piłka nie chce wpaść, jak zaczarowana. Wybijają nam ją z linii bramkowej, blokują strzały. Fizycznie było ze mną wszystko w porządku, zaliczyłem zderzenie z dwoma przeciwnikami, ale nic mi się nie stało. Miałem wejść na boisko i pociągnąć grę, próbowałem, ale i tak schodzimy z porażką.”

Mariusz Rybicki:
„Musimy się nad sobą głęboko zastanowić, bo to, co robimy, jest poniżej krytyki. Znów pierwsi straciliśmy gola, ale wcześniej mieliśmy dwie sytuacje. Duda miał setkę, gdyby strzelił to my w końcu wyszlibyśmy na prowadzenie i byłby inny mecz. Nie mam szczęścia, każdy, kto ogląda nasze mecze, widzi że nie jesteśmy słabsi, spotkania są wyrównane, ale jednak nie możemy wygrywać. Marnujemy mnóstwo okazji, a rywale robią dwie akcje i strzelają dwa gola. Nie wiem jak to wytłumaczyć.
Rzut karny był ewidentny, obrońca kopnął mnie w ochraniacz, poczułem kontakt i to wykorzystałem.”

Marcin Kozłowski:
„Gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia i udałoby nam się wykorzystać dwie sytuację z 2 minuty, to mecz mógłby się zakończyć zupełnie innym wynikiem. A tak znów dostaliśmy gola jako pierwsi i musieliśmy gonić wynik. Strzeliliśmy na 1:1, ale zamiast pójść za ciosem, to stanęliśmy i w rezultacie dostaliśmy bramkę na 1:2. Tu już nie ma przebacz, 12 kolejek za nami, a my mamy ostatnie miejsce w tabeli. Musimy się uderzyć w piersi i zrozumieć wreszcie, w jakim gramy klubie. Musimy zacząć punktować, bo będzie źle…”

Mateusz Janiec:
„Dajcie spokój. O czym tu gadać po takim meczu?”

Jakub Bartkowski:
„Cieszymy się, że po zwycięstwie w Gdyni udało nam się wygrać także u siebie. Mecz był wbrew pozorom trudny, Widzew dobrze wszedł w mecz i na początku byliśmy w opałach. Sytuacja została opanowana po trafieniu Adamka, ale później znów oddaliśmy inicjatywę i łodzianie wyrównali, Musieliśmy gonić wynik i nam się udało. Szkoda mi kibiców Widzewa, bo ich drużyna nie zasługuje na tak niskie miejsce w tabeli. Nie czuję jakieś wielkiej satysfakcji, że wygrałem z byłym zespołem, ale też nie mogę powiedzieć, że ja czy Sebastian Radzio nie dawaliśmy z siebie dziś więcej niż maksimum. Zagraliśmy bardzo ambitnie i się udało.”

Sebastian Radzio:
„Nie cieszyłem się specjalnie po tej bramce. Oczywiście sprawiła mi radość, bo dała nam wygraną, ale nie chciałem tego mocno okazywać ze względu na szacunek dla kibiców Widzewa i tego czasu, jaki spędziłem w Łodzi. Tak się już dzieje w tym sezonie, że widzewiacy tracą gole głównie po strzałach byłych piłkarzy tego klubu. Dziś ta passa została podtrzymana.”