Grupy kibicowskie na temat wczorajszego meczu

24 września 2014, 16:42 | Autor:

trans_biednie

Po wczorajszym meczu pucharowym ze Śląskiem Wrocław i atmosfery wokół niego głos w sprawie zabrały wszystkie grupy kibicowskie na Widzewie. Publikujemy go poniżej.

W przypływie euforii można opowiadać różne rzeczy, być mniej lub bardziej oderwanym od rzeczywistości. Z przykładem takiego zachowania, spowodowanym niestety nieuzasadnionym jej przypływem, mieliśmy do czynienia wczoraj w studiu Polsatu. Przy okazji spotkania Pucharu Polski pomiędzy Widzewem Łódź a Śląskiem Wrocław jego gościem był p. Sylwester Cacek – prezes Widzewa. Niestety ów gość nie był zaproszony, aby opowiadać o drodze budowania „wzorcowego” klubu, o wdrożonej 7 lat temu strategii budowy Wielkiego Widzewa. W tym miejscu pozwolimy sobie na przypomnienie chociaż jej części:

„Profesjonalny klub sportowy, jakim w perspektywie kilku lat ma być Widzew Łódź, można porównać z dobrze prosperującym przedsiębiorstwem, które z jednej strony świadczy najwyższej jakości usługi swoim klientom – w tym przypadku kibicom i partnerom, z drugiej zaś jest sprawnie zarządzany, działa według przyjętych planów biznesowych, dysponuje odpowiednim budżetem i infrastrukturą” – mówi Sylwester Cacek, prezes Rady Nadzorczej Widzewa Łódź. „Jestem przekonany, że dobrze zorganizowany klub, podejmujący inicjatywy skierowane do kibiców i systematycznie umacniający swoją pozycję sportową będzie interesującym partnerem dla potencjalnych sponsorów. To z kolei pozwoli na dalsze inwestycje i systematyczny rozwój klubu. Naszym celem w długim okresie będzie również zmiana sposobu finansowania klubu i wypracowanie modelu stosowanego przez czołowe kluby europejskie. Pozwoli to na dalsze zwiększanie budżetu klubu, a w konsekwencji wzrost poziomu sportowego Widzewa Łódź” – dodaje Sylwester Cacek. Przyjęta przez klub strategia biznesowa pozwoli na realizację celów sportowych, w tym m.in. na osiągnięcie w ciągu najbliższych 5 lat poziomu umożliwiającego podjęcie walki o uczestnictwo w europejskich pucharach, zaś w ciągu 10 lat – zajęcie trwałego miejsca w tych rozgrywkach. Ponadto, klub skoncentruje się na poprawie infrastruktury, w tym budowie nowoczesnego boiska ze sztuczną nawierzchnią czwartej generacji, a także przebudowie stadionu tak, aby spełniał on standardy UEFA i gwarantował zarówno zawodnikom, jak i kibicom komfort podczas meczów. Widzew Łódź będzie również angażował się w propagowanie piłki nożnej jako stylu życia poprzez m.in. wdrożenie projektu akademii piłki nożnej w całej Polsce, a także działania skierowane do Widzewskiej Społeczności.

No cóż, być może euforia wywołana możliwością wystąpienia przed „milionami” słuchaczy spowodowała, że pan Sylwester troszkę nam odpłynął i mogliśmy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy związanych z – nazwijmy to ogólnie – funkcjonowaniem klubu.

Zatem dowiedzieliśmy się, że piłkarze dziś nie będą nam nic udowadniać, a grać swoje. Trenują przecież pod okiem wysokiej klasy specjalisty i pozostaje tylko cierpliwie czekać na to, aż przyjdą wyniki. Najważniejsza jest bowiem ciężka praca. Boisko pokazało jednak coś zgoła odmiennego. Piłkarze wyszli na mecz zmotywowani; od początku walczyli, chcąc pokazać się z jak najlepszej strony. Chwała im za to. Z biegiem czasu jednak zaczęli grać owo „swoje”, którego w znoju i trudzie, każdego dnia naucza „fachowiec” zasiadający na widzewskiej ławce trenerskiej – p. Włodzimierz Tylak.

Na pewno przybyłych na ten mecz kibiców „sukcesu” mógł zaskoczyć eksperymentalny skład, w jakim wystąpiła wczoraj drużyna Widzewa. W takim spotkaniu można rzeczywiście dać szansę dublerom. Chcemy jednak podpowiedzieć, iż w tym celu standardem jest posiadanie drużyny rezerw. Pierwsza liga nie jest w żaden sposób specyficzna, tu również korzysta się z drużyny rezerw. Mamy szeroką kadrę, to zgłaszamy, a nie rozwiązujemy rezerwy… szczególnie, gdy ta kadra liczy również masażystów.

Dziwi może (a właściwie to już nie) zdanie p. Cacka na temat widzewskiego charakteru. Wypadałoby się wreszcie zdecydować czy ów byt jest bytem realnym czy też urojonym. Dotychczas bowiem można go było zakupić w widzewskim karnecie, a te faktycznie nie wszystkie zostały wyprzedane. Nie ma jednak co żartować. Jeśli prezes Widzewa nie wie, czym jest widzewski charakter, to może warto na ten temat zagadnąć obecnego na meczu Zbigniewa Bońka lub któregoś z byłych piłkarzy Wielkiego Widzewa. Przy okazji może warto też pochylić się nad lekturą książki o tym samym tytule. Historię klubu należy znać, zwłaszcza jeśli ma się ambicje zasiadania na fotelu jego prezesa. Zgodzić się można jedynie z tym, że charakter (w tym widzewski) się ma lub nie. Sam fakt bycia przez tyle lat właścicielem klubu takiego, jakim jest Widzew, nie spowoduje, że się go posiądzie.

Właśnie. Będąc właścicielem oraz jednocześnie prezesem klubu ma się prawo decydowania o tym, kto w klubie może, a kto nie może pracować. Może to być najbliższy przyjaciel, najlepszy trener, najskuteczniejszy menedżer. Ważne w tym wszystkim jest jednak to, żeby w chwili próby w sposób realny i oparty na faktach wskazywać tych, którzy swym działaniem doprowadzili klub do faktycznej upadłości. Tak – to wielka sztuka zainwestować w klub wskazywane w wielu rozmowach 60 milionów złotych i doprowadzić go w tak krótkim czasie do stanu, w którym posiada kilkanaście milionów zadłużenia. Świetny materiał na książkę. Szukanie jednak winnych wśród kiboli poważnym menedżerom nie powinno się przytrafiać. To nie oni bowiem poprowadzili klub w to miejsce i nie należy się spodziewać, aby pchali się do odznaczeń przydzielanych za to dzieło.

Było o postawie na „nie”, ale przecież świat zna też inne postawy. Wypada zatem zgodzić się, że kibice Widzewa to element na swój sposób ksenofobiczny. Temu zaprzeczyć nie wypada. Ciężko bowiem im zaakceptować w Widzewie kogoś, kto nie szanuje historii i tradycji tego klubu, kto lekceważąco traktuje jego legendę i ludzi, którzy ją tworzyli. Ciężko zgadzać się im z kimś, kto budując „lepsze jutro” odziera z godności, a sprzedając emocje może zaoferować jedynie frustrację. Jednocześnie żyjąc w świecie pełnym optymizmu i sukcesu mają oni prawo oczekiwać zaniechania prób wprowadzenia fermentu do ich środowiska, tworzenia między nimi jakichkolwiek konfliktów czy podziałów. Przywołane w wypowiedzi p. Cacka FC istniały już na długo przed tym jak p. Cacek zaczął interesować się futbolem, mając się dobrze stale istnieją i pewnie jeszcze długo istnieć będą. Ich pojawienie się i trwanie to nie rzecz mocy sprawczej nowej strategii budowania Wielkiego Widzewa. To raczej efekt siły oddziaływania Widzewa, jego tak lekceważonych przez niektórych sukcesów, historii i tradycji, siły, która przekroczyła granice nie tylko Łodzi, ale i całej Polski. To wreszcie determinacja setek ludzi, którzy pracują w owych FC, efekt ich pracy i poświęcenia.
Zrozumiałym może być, że z braku innych sukcesów można podpiąć się pod ten. Uzurpowanie sobie jednak prawa do bycia stworzycielem widzewskiej społeczności… No poważnym ludziom, prezesom, raptem po 7 latach działania w ponad wiekowej historii? Nie uchodzi! Może jednak warto na fali owego „urzędowego optymizmu” czasami podejść realnie do oceny istniejących problemów i… przyznać, że nie wszystko poszło tak jak powinno, a w zasadzie, tak po ludzku, przyznać się czasami do tego, że można popełnić błąd. Inne podejście może raczej skutkować niepotrzebną eskalacją wzajemnych ”uprzejmości”, a to raczej służyć dobru nikogo nie będzie.

Kibole